Zginęli, bo ukrywali Żydów - 80 lat temu Niemcy zamordowali rodzinę Ulmów
Markowa była dużą czteroipółtysięczną wsią w przedwojennym województwie lwowskim, obecnie podkarpackim. To tam 2 marca 1900 roku w rodzinie chłopskiej urodził się Józef Ulma. Ukończył czteroklasową szkołę powszechną, później szkołę rolniczą. Był sadownikiem, jako pierwszy założył we wsi szkółkę drzew owocowych. Miał też pszczoły i hodowlę jedwabników. Książki i aparat fotograficzny, którym uwieczniał życie mieszkańców, lokalne uroczystości, a później chętnie robił zdjęcia swojej rodzinie.
Ożenił się, gdy miał 35 lat z młodszą o 12 lat Wiktorią Niemczak, która również ukończyła szkołę powszechną, a następnie kursy Uniwersytetu Ludowego w pobliskiej Gaci. Szybko doczekali się potomstwa. Już rok później przyszedł na świat ich pierwszy syn Stanisław. Później Barbara, Władysław, Franciszek, Antoni i Maria. Chcieli wyprowadzić się z Markowej do Wojsławic (wieś na Ukrainie), gdzie kupili 5 hektarów ziemi, ale wybuchła wojna.
Nieznane są okoliczności, ale prawdopodobnie pod koniec 1942 roku Wiktoria i Józef przyjęli pod swój dach ośmioro znajomych Żydów: Saula Goldmana i jego czterech dorosłych synów: Barucha, Mechela, Joachima i Mojżesza, dołączyły do nich także dwie córki oraz wnuczka Chaima Goldmana z Markowej: Lea Didner z córką o imieniu Reszla oraz Gołda Grünfeld.
Ponieważ dom Ulmów na uboczu, Żydzi pomagali Józefowi w codziennych pracach. Zachowało się zdjęcie zrobione przez Józefa Ulmę, na którym widać Goldmanów przy cięciu i rąbaniu drewna na opał. Wiadomo też, że Józef z Goldmanami zajmował się garbowaniem skór, które sprzedawał, żeby zarobić na życie. Żydzi i Ulmowie żyli razem przez około piętnaście miesięcy. Do poranka 24 marca 1944 roku. Zdradził ich granatowy policjant Włodzimierz Leś, który wcześniej pomagał rodzinie Saula Goldmana ukrywać się w Łańcucie.
Do Markowej przyjechało pięciu żandarmów i od czterech do sześciu granatowych policjantów. Operacją dowodził szef posterunku żandarmerii w Łańcucie, porucznik Eilert Dieken. Najpierw zastrzelono Żydów. Następnie 44-letniego Józefa Ulmę i jego 32-letnią żonę Wiktorię. Ekshumacja po masakrze wykazała, że Wiktoria na skutek przeżyć zaczęła rodzić. Na końcu Niemcy zabili dzieci. Najstarsze z nich miało 8 lat, najmłodsze 1,5 roku.
Po egzekucji Niemcy zrabowali majątek Ulmów. Kilku mieszkańcom wsi kazali zakopać w dołach koło domu ciała rozstrzelanych. Na koniec urządzili sobie libację. Kilka dni później mieszkańcy Markowej pod osłoną nocy wydobyli z grobów ciała, złożyli w trumnach i pochowali w tym samym miejscu. W styczniu 1945 roku ciała rodziny Ulmów zostały ekshumowane i przeniesione na miejscowy cmentarz parafialny. Dwa lata później ekshumowano ciała Żydów i pochowano je na cmentarzu w Jagielle-Niechciałkach.
Jedynym żandarmem osądzonym za zbrodnię z Markowej był Josef Kokott. W 1958 roku rzeszowski sąd skazał go na karę śmierci, którą następnie zamieniono na dożywocie. Po zmianie przepisów kara została zmniejszona do 25 lat pozbawienia wolności. Zmarł w bytomskim więzieniu w 1980 roku.
Granatowy policjant Włodzimierz Leś został osądzony i ukarany przez Polskie Państwo Podziemne - 11 września 1944 roku wykonało na nim wyrok śmierci.
Dowódca żandarmów, Eliert Dieken, który wydał rozkaz rozstrzelania Ulmów i Żydów, nigdy nie poniósł odpowiedzialności za zbrodnię w Markowej. Po wojnie został policjantem w Esens w Dolnej Saksonii. Zmarł w 1960 r. z przyczyn naturalnych jako szanowany obywatel, zanim zainteresował się nim polski wymiar sprawiedliwości.
Wiktoria i Józef za ratowanie Żydów zostali w 1995 roku uhonorowani pośmiertnie tytułem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". W 2003 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny rodziny Ulmów. Papież Franciszek włączył ich do grona błogosławionych 10 września 2023 roku.(PAP)
autorka: Agnieszka Lipska
al/ jann/