Szczecińska prokuratura cofnęła wniosek o uchylenie immunitetu b. marszałkowi Senatu Tomaszowi Grodzkiemu
"Prokurator uznał, że ten wniosek (o uchylenie immunitetu-PAP) jest co najmniej przedwczesny. Zostały w nim sformułowane tezy, które niekoniecznie muszą być jedynymi uprawnionymi tezami, czy też przebiegiem zdarzeń" – powiedział w rozmowie z PAP Lorenc.
Według prokuratury w uzasadnieniu wniosku o wyrażenie przez Senat zgody na pociągnięcie b. marszałka do odpowiedzialności karnej zawarte są między innymi stwierdzenia o charakterze przypuszczającym, dotyczące okoliczności mających obciążać Grodzkiego, których nie można uznać za ustalenia faktyczne o charakterze pewnym. We wniosku tym stwierdzono również liczne braki i błędy, które dyskwalifikowały go jako pismo procesowe, na podstawie którego podjęta miała być przez Senat decyzja w przedmiocie odpowiedzialności karnej osoby chronionej immunitetem parlamentarnym.
W styczniu Prokuratura Regionalna w Szczecinie wniosła do sądu akt oskarżenia przeciwko 30 osobom podejrzanym o przestępstwa korupcyjne związane z Fundacją Pomocy Transplantologii. Według śledczych w szpitalu w szczecińskim Zdunowie żądano od pacjentów po 10 tys. zł za operacje leczenia otyłości poza kolejką.
Jak wówczas informowano, pomysłodawcą takiego sposobu przyjmowania wpłat od pacjentów bariatrycznych miał być senator Tomasz Grodzki, wówczas dyrektor szpitala w Zdunowie i założyciel fundacji "który faktycznie podejmował decyzje w ramach tego podmiotu".
Aktem oskarżenia objęto Krzysztofa K., prezesów Fundacji Pomocy Transplantologii – Juliusza P. i Bartosza K., księgową fundacji – Urszulę M. oraz 26 osób, udzielających korzyści finansowych w zamian za przyspieszenie terminu zabiegu.
"Tak naprawdę rozmowy z pacjentami, zbiegi, rozliczenia dokonywał pan Krzysztof K., który przeprowadzał zabiegi nowoczesną metodą laparoskopową i w związku z tym, że NFZ refundował operacje bariatryczne tylko do kwoty 3 tys. zł, a koszt takiej operacji wynosił około 12 tys. zł, to podjęta została decyzja, że pacjenci, którzy chcą leczyć się metodą nowoczesną, powinni w jakiś sposób partycypować w takim zabiegu" – poinformował Lorenc.
"Jest to wersja przedstawiona przez oskarżonego i zakłada ona, że o wszystkim miał wiedzieć pan senator Tomasz Grodzki, to miała być w zasadzie jego decyzja. Prokurator uznał, że niekoniecznie tak musiało być. Dopuszczalne są jeszcze inne wersje zdarzenia" – dodał.
Jak przekazała prokuratura, w wyniku przeprowadzonej analizy wniosku stwierdzone zostały istotne niespójności tez w nim zawartych z tezami aktu oskarżenia w sprawie przeciwko Krzysztofowi K. i innym, a to właśnie na podstawie materiału dowodowego zebranego w tej sprawie, sformułowano założenie o możliwości popełnienia przestępstw publicznoskargowych przez senatora Tomasza Grodzkiego.
"Po zakończeniu postepowania przeciwko panu Krzysztofowi K. być może zaistnieje konieczność powrotu do tej sprawy, bo wycofanie wniosku nie oznacza definitywnego zakończenia tego postepowania. Jest możliwy powrót, jest możliwe sformułowanie ewentualnego nowego wniosku, ale tylko i wyłącznie w takiej sytuacji, kiedy cały zebrany materiał dowodowy nie będzie pozostawiał wątpliwości, że takie podstawy faktycznie istnieje" – dodał Lorenc.
W styczniu mec. Dubois przekazał, że w ocenie prof. Tomasza Grodzkiego działania te stanowią "kolejną próbę zdyskredytowania go przez prokuraturę związaną z byłym ministrem sprawiedliwości poprzez połączenie jego nazwiska z rzekomym procederem korupcyjnym".
Podkreślił wówczas, że prof. Tomasz Grodzki "nigdy nie uzależniał leczenia kogokolwiek z nich od zapłaty pieniędzy. Również nie ma wiedzy, by zabiegi bariatryczne wykonywane w szpitalu Szczecin-Zdunowo, przez oskarżonych w sprawie lekarzy, na których miał rzekomo opierać się korupcyjny proceder, były kiedykolwiek uzależniane od wpłacania przez pacjentów jakichkolwiek pieniędzy na rzecz fundacji miejskiej".
Grodzki wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw. "Nigdy nie uzależniałem żadnej operacji od wpłaty jakiejkolwiek łapówki na moją rzecz" - mówił Grodzki w grudniu 2019 r., gdy pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w Radiu Szczecin.(PAP)
misz/ ann/